Współżycie seksualne jest podstawą małżeństwa

Z3 dopuścić do pojawienia sit: nudy-i przyzwyczajenia przez stwarzanie coraz to nowych podniet wzmagających zainteresowania partnerów. Jeśli nawet siyszai co nieco na ten temat, uważa to za wyuzdanie, nie rozumiejąc, że wszystko, co jest fizjologiczne, powinno być uważane za moralnie dozwolone.

Przeciętny małżonek nie wie nawet tego, że podniecenie seksualne u kobiety przebiega inaczej niż u niego i nie ma pojęcia o tym, ile czuiości i delikatności trzeba, aby rozbudzić uczucia kobiety, nie może zrozumieć, dlaczego Hinduski, przyzwyczajone do wzgiędów, jakimi darzy je małżonek, określają ironicznie Europejczyka jako ,,koguta wiejskiego”: nie jest też w stanie pojąć mentalności Jawajczyka, który o wiele bardziej szczyci się rozkoszą, jaką zgotował kobiecie, niż tą, którą sam przeżył. Istota osoby Don Juana jest dla niego zagadkowa. Więcej nawet – on wcale jej nie rozumie. Powinien więc przeczytać ,,Essai sur le Don-Juanisme contemporain” Marcela Barriere’a, aby zrozumieć, że dusza uwodziciela nie jest nastawiona na egoistyczne branie i odrzucanie, ale tylko i jedynie na dawanie rozkoszy. W tym właśnie sensie mąż powinien być uwodzicielem swojej żony, i to za każdym razem na nowo. Wtedy dopiero, dając jej szczęście, sam będzie je również odczuwał, a małżeństwo jego stanie się do. skonałe.

Mężczyzna, który nie jest geniuszem miłości, musi posiadać pewną wiedzę, aby sprostać stojącym przed nim zadaniom. Następne rozdziały niniejszej książki mogą mu właśnie w tym dopomóc. W niektórych miejscach są one przystępne i łatwo zrozumiałe dla laika, w innych jednak muszą być przestudiowane. Moje wywody bowiem, chociaż pozbawione zbytniej naukowości, mają_jednak charakter naukowy. Fakt ten oraz rodzaj tematu sprawiły, że nie można było uniknąć wyrazów obcych i fachowych. Czytelnik, który nie zrozumie tego lub owego, powinien zwrócić się o wyjaśnienie do lekarza. Cel wart jest tego wysiłku.

Ewolucja popędu seksualnego – odczucia seksualne a podniety wewnętrzne

Życiem rządzą dwa popędy: seksualny i samozachowawczy. Pierwszy służy zachowaniu gatunku, natomiast drugi – zachowaniu jednostki. Odpowiednio do lego popęd seksualny jest ważniejszy dla natury niż popęd samozachowawczy, dlatego jest on silniejszy. Widać to w świecie zwierzęcym, gdzie najsilniejsi sarncy w walce o samicę z ochotą rzucają na szalę swoje życie. Podobnie można lo stwierdzić u ludów prymitywnych. U ludzi cywilizowanych codziennie stwierdza się przypadki, w których dla zaspokojenia swojego popędu seksualnego narażają się oni na wszelkie niebezpieczeństwa, a nierzadko składają nawet życie w ofierze miłości.

Nie ulega wątpliwości, że popęd seksualny jest w genezie popędem rozrodczym: równie pewne jest jednak, że się te dwa popędy coraz bardziej różnicują. Coraz częściej uznaje się to nawet w kręgach teologicznych.

W miarę postępu cywilizacji obniżyła się siła popędu rozrodczego. Najsilniej jest on jeszcze zachowany u kobiet, daleki od przejawiania się w postaci „woli rodzenia”, istnieje jednak jako pewne pragnienie macierzyństwa i „tęsknota za dzieckiem”.

U mężczyzn jest nieco inaczej: jedyne, co u nich przypomina popęd rozrodczy, to chyba chęć posiadania potomka z ukochaną kobietą. Jest to pragnienie dość częste i dość silne, a wynika z chęci utrwalenia zespolenia miłosnego. Podobne pragnienia spotyka się również u kobiety naprawdę kochającej mężczyznę, Pragnienie tego rodzaju, wzmocnione przez mistyczny pęd do nieśmiertelności poprzez zachowanie plazmy zarodkowej i przekazanie cech osobniczych, nie ma prawie nic wspólnego z popędem. Pragnienie to co najwyżej może urosnąć do rangi tęsknoty: to samo odnosi się do pozostałych pobudek skłaniających mężczyznę do posiadania potomstwa. Wszystkie te pobudki: rodzinne, rodowe, majątkowe, towarzyskie, zwyczajowe, a nawet wynikające z próżności – mają podłoże raczej rozumowe. Nie znaczy to jednak, że powyższe pobudki nie mogą przekształcić się w bardzo silne dążenia.

Ewolucja popędu seksualnego – odczucia seksualne a podniety wewnętrzne cz. II

W związku z powyższym u iudów cywilizowanych popęd rozrodczy przestaje się traktować jako część popędu seksualnego. Ten ostatni rozpatruje się jako wytwór ewolucyjny, wynikający z poprzedniego.

Wielu wybitnych autorów, np. Hegar i Eulenburg, ujmuje popęd seksualny jako pęd do spóikowania – po wyłączeniu zeń elementu rozrodczego. Nie mogę się z nimi zgodzić. iMimo że spółkowanie bez wątpienia jest zasadniczym celem pożądania seksualnego, to jednak niesłuszne byłoby utożsamienie tych dwóch pojęć, gdyż aktywność seksualna nie jest równoznaczna ze spółkowa- niem. Przemawiają za tym dwa spostrzeżenia: 1) aktywność seksualna przejawia się już w wieku dziecięcym, i to wcześniej, zanim jeszcze dzieci dowiadują się o możliwości spółko- wania i 2) często zdarza się, że inne formy zaspokojenia seksualnego są bardziej pożądane niż spółkowanie.

Moim zdaniem, zbędne jest poszukiwanie bliższych określeń dla pojęcia „popęd seksualny”, zwłaszcza wtedy, gdy ujmuje się go w taki sposób w odniesieniu do popędu rozrodczego, jak uczyniłem to powyżej. Jest on popędem do aktywności seksualnej, mającym swą siedzibę nie tylko w narządach płciowych, ale w całym ciele i psychice. Jest on wszechpotężny i wywiera swój wpływ daleko poza właściwą sferę seksualną. Przykładem niech będzie chociażby jego ogromny wpływ na sztukę (erotyka).

Popęd seksualny wraz z wszystkimi swoimi przejawami jest w dużym stopniu uzależniony od czynności gruczołów płclo- wych i to nie tylko od ich wydzielania zewnętrznego (komórki rozrodcze}, lecz przede wszystkim od wydzielania wewnętrznego tych narządów, tj. od hormonów.

Leave a reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>