Popęd detumescencyjny

Zamiast używać terminu „popęd detumescencyjny” , woię posługiwać się pojęciem „popęd do odprężenia” (seksualnego), Mam przy tym na myśli odprężenie miejscowe jak i ogólne, a przede wszystkim – psychiczne. Jeszcze lepsze wydaje mi się określenie: popęd do zaspokojenia seksualnego, gdyż wyraża ono trafniej odczucie miejscowego, jak i ogólnego odprężenia zadowalającego, związanego bezpośrednio z przeż.y- ciem szczytowania w zespoleniu seksualnym, Ponieważ jednak „odprężenie” bardziej odpowiada „detumescencji” Molla, zachowuję to pojęcie również i będę używał naprzemiennie obydwu powyższych terminów.

Nie zgadzam się z poglądami Hermana Rohiedera wyłożonymi w „Das Gesamte Geschlechtsleben des Menschen” i innych, którzy przyjmują jeszcze jeden, trzeci (właściwie pierwszy iub drugi) składnik popędu – popęd tumescencyjny. Nie uznaję tego popędu za samodzielny, gdyż napięcie wzrastające do chwili rozpoczęcia spólkowania jest zjawiskiem towarzyszącym, a więc jest wynikiem istnienia popędu do zbliżenia. Od tej chwili aż do orgazmu – który jest punktem szczytowym spółkowmnia i zarazem zapoczątkowuje odprężenie i zaspokojenie – dążenie do napięcia wzrasta coraz bardziej i w-reszcie osiąga maksymalne natężenie: ale nie jest to dążenie samodzielne, iecz środek prowadzący do celu, tj. do upragnionego zaspokojenia. Innymi słowy dążenie do napięcia (od chwili rozpoczęcia spółkowania) jest składnikiem popędu do zaspokojenia seksualnego.

Leave a reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>